BITWA W CZERWONYM BORZE – PRZEBIEG I SKUTKI (PUBLIKACJE, ŹRÓDŁA, OCENY).


Poprzedziło ją zgrupowanie w lasach Czerwonego Boru. Wzięło w nim udział ok. 450 żołnierzy AK, NOW i NSZ - wg pomysłu i pod dowództwem AK. To zdarzenie przekształciło się w bitwę, jedną z większych, jaką podziemie narodowe stoczyło z okupantem niemieckim. W czasie bitwy niemal kompletnie rozbita została grupa żołnierzy NOW-AK oraz zdziesiątkowany oddział NSZ, który szedł im z pomocą. W desperackiej walce poległo 69 partyzantów, w tym ok. 50 z NOW-AK. Rannych było więcej. Podczas akcji zginął kpt. Antoni Kozłowski, „Biały”. Do tej masakry doszło 23 czerwca 1944 roku.

Przyczyną tak dużej koncentracji żołnierzy podziemia była zaplanowana akcja, mająca na celu odbicie aresztowanych w okolicach Łomży i Zambrowa, które objęły 150 żołnierzy, przeważnie PZP-AK i okolicznych mieszkańców, z zamiarem dokonania publicznej egzekucji. W związku z tym ppłk „Mścisław” wydał rozkaz uwolnienia uwięzionych i zarządził koncentrację podlegających mu oddziałów PZP-AK – około 400 żołnierzy wydzielonych z okolicznych oddziałów z inspektoratów Łomża, Zambrów i Wysokie Mazowieckie, a w tym NOW-AK w sile 150 ludzi. Siłami narodowców dowodził Zygmunt Przeździecki ps. „Dąb II”, ”Wiesław” oraz Baltazar Konopka ps. „Zagłoba”. 21 czerwca 1944 r. do zgrupowania dołączył 60. osobowy oddział NSZ kapitana „Białego”.

Dowództwo zgrupowania zostało powierzone inspektorowi kpt. Janowi Buczyńskiemu ps. „Jacek” w porozumieniu z mjr. Tabortowskim „Bruzdą”. Kpt. „Jacek”, pewny swojej siły, rozpoczął pertraktacje z wrogiem, nawet grożąc, że odbije więźniów zbrojnie. Oczywiście to zmobilizowało Niemców, którzy ściągnęli posiłki, a ich wywiad szybko ustalił miejsce koncentracji Polaków. Wg ks. K. Litwiejki „główne uderzenie przyjęły na siebie siły NOW dowodzone przez „Wiesława”. Wykorzystały to oddziały AK, które przebiły się w kierunku na Olszewo i rozformowały w Głęboczu.”

W literaturze historycznej z reguły pomijany jest fakt, że żołnierze NOW zostali porzuceni przez inspektora „Jacka”, który z resztą oddziału w porę się wycofał, pozostawiając narodowców na pastwę Niemców! Były też informacje o tym, że mjr. „Jacek” „po prostu uciekł z pola walki”. Ostatecznie, cały rejon Czerwonego Boru otoczyły pierścieniem oddziały Wehrmachtu, liczące około 5 tys. żołnierzy. Ponadto kursował tędy pociąg wojskowy z dołączonym do składu działem (część relacji mówi o pociągu pancernym), ostrzeliwującym pozycje partyzantów, a ponad lasem latały samoloty zwiadowcze. Okrążeni żołnierze NOW–AK praktycznie nie mieli żadnej szansy. W takiej sytuacji, w samotnej walce w okrążeniu „wykrwawiały się niedobitki zgrupowania NOW-AK”.1


II. OPISY BITWY WG STRONY AKOWSKIEJ. SPRAWA KPT. BUCZYŃSKIEGO PS. „JACEK” – KOMENDANTA ZGRUPOWANIA. NAPRAWIANIE HISTORII.

W miarę upływu lat, gdy odeszli już uczestnicy i świadkowie, historia bitwy pisana jest na nowo, a jej okoliczności wzbogacane są o nieznane dotąd fakty, zawarte w nowych opracowaniach.

Temu wydarzeniu i jego okolicznościom, ocenie i przebiegu poświęciłem jeden z podrozdziałów monografii „Nienawróceni”, dotyczącej historii moich bliskich. Pracując nad zawartością, z istniejących materiałów próbowałem odtworzyć dokładny przebieg bitwy, ale ostatecznie dałem spokój i tak to skomentowałem:
"Wydarzenia te zostały opisane w wielu wzajemnie sprzecznych relacjach. Przekazy akowskie, z przyczyn zrozumiałych, bardzo różnią się od wersji, jaką podawali świadkowie z podziemia narodowego. Próby uporządkowania, czyli dokonania rzetelnego opisu bitwy - prowadzą do frustracji.”2
Przypomnijmy fakty: Także komendantura AK miała poważne zastrzeżenia do dowódcy zgrupowania, kpt. Buczyńskiego; został pozbawiony funkcji inspektora, a przeciwko niemu wszczęto śledztwo. Nie na długo, bo wkrótce został przewodnikiem AKO. Kolejne dochodzenie prowadził ppłk. „Mścisław” w latach siedemdziesiątych; usiłował postawić kpr. „Jacka” przed trybunałem.3 Gdy jego zabrakło, wzmogły się usiłowania „zamiecenia sprawy pod dywan”, a ostatecznie - po śmierci większości świadków – uczestników bitwy i komendantów NSZ (kpt. „Grota”, kpt. „Młota” i innych) – nawet przypisano kpt. Buczyńskiemu ... zasługę uratowania zgrupowania przed kompletną zagładą! Była to próba pełnej rehabilitacji.
Jest w tym niemała zasługa Mieczysława Laszczkowskiego, autora pracy "Ziemia Łomżyńska w latach walki i okupacji 1939-1945", który także podważa(!) fakt uczestnictwa w bitwie Antoniego Kozłowskiego ps. „Biały”. W czterdziestą dziewiątą rocznicę bitwy w roku 1993 powstało okolicznościowe opracowanie Komisji Historycznej Światowego Związku Żołnierzy Armii krajowej Okręgu Białostockiego - Środowiska Warszawskiego pt. "Bój w Czerwonym Borze". Za Komisję Historyczną AK podpisał je wspomniany mgr inż. Mieczysław Laszczkowski.
Opierając się prawdopodobnie na jego ustaleniach, pewien autor kolejnego artykułu nt. bitwy w Czerwonym Borze stwierdził: Zdecydowany opór nacierającej piechocie stawiły główne siły AK, które po ostrzelaniu i obrzuceniu przeciwnika granatami przypuściły atak, przerywając pierścień okrążenia w rejonie wsi Olszewo. Próba pościgu podjętego przez Niemców zakończyła się niepowodzeniem. Po przemarszu w rejon miejscowości Głębocz Wielka kpt. Buczyński rozwiązał zgrupowanie, a żołnierze udali się do swoich miejsc zamieszkania.”4 – Nasuwa się tu pytanie: Jaka zatem była rola kpt. „Białego”? -Żadna?
W dalszej części artykułu czytamy: „Najprawdopodobniej przed głównym starciem w potyczce ze zbliżającą się obławą zginął kpt. Antoni Kozłowski „Biały” i jego dwaj żołnierze.” Tak więc wg strony akowskiej to kpt. „Jacek” uratował zgrupowanie przed kompletną klęską! ... – Niewiarygodne! - a jednak taki wniosek pojawił się w opracowaniach dotyczących bitwy. 
Podobne konkluzje wcale nie muszą być wyrazem złej woli autora. Po prostu wykorzystał rzekomo wiarygodne świadectwo kpt. „Wyda”, wg którego akcja kpt. „Białego” nastąpiła pięć (5) godzin przed rozpoczęciem bitwy – o czym piszę w dalszej części wywodu. -Takie oto skutki przynoszą próby poprawiania historii. Dzięki nieodpowiedzialnej konfabulacji kpt. „Wyda” okazało się, że kpt. „Biały” zginął ... niepotrzebnie!

Jest jeszcze inny problem; Pomysłodawcy tejże wersji – czyli przedwczesnej akcji kpt. „Białego” - nie wzięli pod uwagę faktu, że starcie sześćdzisięcio-osobowego plutonu z siłami niemieckimi (w stosunkowo niewielkiej odległości paru kilometrów i z użyciem artylerii) z całą pewnością byłoby usłyszane(!) i zauważone przez innych uczestników zgrupowania. Byłby to alarm dla zgrupowania. (Warto przypomnieć i o tym, że kpt. „Biały” był w stałej łączności z siłami głównymi zgrupowania.)
A tymczasem nie takiego nie miało miejsca! Ponadto, z kilku relacji - które wspomniani autorzy ignorują - wynika, że atak, jaki przeprowadził kpt. „Biały”, nastąpił po usłyszeniu odgłosów bitwy; np. kpt. Bolesław Kozłowski ps. „Grot”: „Antoś, mój brat usłyszał strzały i poszedł od razu na odsiecz”.5 Podobnie pisał kpt. Zb. Kulesza „Młot”: „Słysząc odgłosy walki, zaatakował tylne szeregi niemieckiej kompanii”...

Wracając do roli kpt. „Jacka”; inny akowski apologeta, ks. Kossakowski zauważa: „Doświadczony dowódca, jakim był inspektor „Jacek” wyprowadził kompanię z okrążenia.” Ponadto, to właśnie on (może po raz pierwszy) wspomina o udziale w bitwie kpt. „Wyda” z AK, a nawet łaskawie wymienia oddział kpt. „Białego”: „W tym czasie oddział Franciszka Żebrowskiego ps. „Wyd” i oddział NSZ zaatakował Niemców od tyłu.”6
Właśnie wypowiedź tego historyka – bajkopisarza zachęciła mnie do przyjrzenia się świadectwom uczestników bitwy. -Co powiedzieli o inspektorze „Jacku”? - Jeden z grupy okrążonych żołnierzy NOW-AK opisał scenę tuż przed bitwą; z goryczą wspominał, że dowódca rozkazał żołnierzom straży tylnej (głównie z NOW) czekać na uderzenie wroga, a sam salwował się ucieczką: „(...) A tu zaraz od strony Baczy samochody pancerne i czołgi na nas ze wzgórza jakieś 400 m od nas. I „Jacka” już nie było. Wskoczył na bryczkę i krzyczy: Siadaj Gieniek [jego adiutant - KK] ze mną! Zrzucili mundury i zostali tylko w białych koszulach. No i jakieś 250 m od linii Niemców przejechali tą bryczką. Niemcy w tym czasie zajęci byli strzelaniem do nas i nie zwrócili na nich uwagi. Nie liczę „Jacka”, że był zdrajcą ale że dezerterem to na pewno. To taki dowódca? Do tej pory o tym cisza jest.„7
W biografii tego bohatera wyczytałem, że dwukrotnie otrzymał Krzyż Walecznych, a także został udekorowany krzyżem VM piątej klasy; może za Bitwę w Czerwonym Borze(?). Z innej relacji wiemy, że po wojnie poszedł na współpracę z UB.

Okoliczności i przebieg bitwy zapoczątkowały głęboki konflikt pomiędzy podziemiem akowskim, a narodowym. Pośród oficjalnych zarzutów wystosowanych przez dowództwo NOW i NSZ, wybija się bulwersujący fakt niepoinformowania grupy NOW o zbliżającej się akcji sił niemieckich. Potwierdza to opinia jednego z oficerów AK: W przeddzień bitwy “wieczorem dotarły pierwsze meldunki o tym, że Niemcy szykują na szeroką skalę zakrojoną akcję okrążenia. Wywiad Obwodu przesłał do zgrupowania meldunek /.../ że około 10 tysięcy żandarmerii polowej zostało zgrupowanych w rejonie Łomży i że w akcji okrążającej ma brać udział broń pancerna i lotnictwo.” A tymczasem żołnierze NOW „zostali całkowicie zaskoczeni gdy o świcie spostrzegli tyralierę żandarmerii w odległości 50 metrów”.8 Niemal do końca nie wiedzieli, że angażując siły niemieckie, umożliwiają pozostałym uczestnikom zgrupowania wyjście z kotła. W tym leży istota rzeczy. Wcześniej nakazano wycofanie części akowskiej. O tym dowiedziałem się m.in. od śp. Ojca, kpt. „Grota”.

Mówimy tu o zaistniałych faktach, a nie domysłach. Właśnie dlatego cała aktywność propagandy historyków - w istocie lewackiej, ale podszywającej się pod AK - służyła do zatarcia wskazanych faktów. Powstały świadectwa modyfikujące udział sił AK i NOW w bitwie. (To dlatego historycy mają taki problem w ustaleniu przebiegu bitwy.) Temu posłużyły m.in. publikacje Laszczkowskiego, ks. Kossakowskiego, a wreszcie wspomnienia kpt. „Wyda”, i innych historyków i propagatorów, o czym piszę w dalszej części wywodu.
Odpowiedzią na nieproporcjonalnie wysoką liczbę poległych po stronie narodowców – ok. 50. z 69. ofiar bitwy (wg L. Grabowskiego z NOW-AK/NZW) jest mnożenie ofiar po stronie akowskiej. Nie przeszkadza im fakt, że właśnie liczba i proporcja poległych po stronie Narodowców stały się źródłem poważnego konfliktu(!): Pytano, dlaczego w większości wyginęli żołnierze NOW?“ Był to fakt powszechnie znany i niekwestionowany.
Wymownym świadectwem naprawiania historii jest pomnik w Wygodzie k. Łomży z wyeksponowanym znakiem AK. Wg tablicy pamiątkowej z nazwiskami poległych i ich przynależnością organizacyjną – znacznie mniejsza część uczestników należała do NOW-AK; zdecydowaną większość stanowią żołnierze AK. Proporcje zostały odwrócone.
Ale na tym nie koniec. W publikacjach historycznych jest mowa o „ustalaniu” ilości uczestników bitwy. Okazje się, że ubiegłych latach dodano ok. 20 nowych nazwisk. Jak widać, jest to sprawa rozwojowa, a do tego z niezłym potencjałem. (Po napisaniu tego zdania przeczytałem w pewnym artykule, że liczba poległych doszła już do stu.)


III. BITWA W OCENIE PODZIEMIA NARODOWEGO

Faktem jest, że owa bitwa pod względem liczby ofiar była jedną z poważniejszych klęsk ugrupowań narodowych podczas okupacji niemieckiej.

Bolesław Kozłowski wielokrotnie do sprawy wracał. Oczekiwał wyjaśnień, ale na próżno. Po latach tak oto mówił o tym wydarzeniu: „Do dziś pozostaje zagadką, jak mogło dojść do takiej masakry... „Mścisław” prowadził w tej sprawie po wojnie śledztwo. O ile wiem, dowodzący zgrupowaniem kapitan „Jacek” (ocalał) został uniewinniony. Cień leży na tej sprawie. Ja wtedy uważałem, że jest ryzykiem zbyt wielkim koncentracja tylu ludzi w pobliżu linii kolejowej, w terenie tak dla nas niedogodnym... Jednak doszło do tego.”9
Lucjan Grabowski, w tym czasie żołnierz NOW-AK, który wraz ze swoją grupą także miał uczestniczyć w zgrupowaniu. Opisuje nastroje w organizacji i dalsze skutki zdarzenia: „Po boju w Czerwonym Borze powstał znów wielki niesmak w szeregach AK-NOW. Pytano, dlaczego w większości wyginęli żołnierze NOW? Jakim prawem mjr „Jacek” wycofał się z boju z największą liczbą żołnierzy i najlepszym uzbrojeniem? Z przykrością trzeba stwierdzić, że prawdopodobnie przyczyną była trwająca w dalszym ciągu rywalizacja polityczna. W krwawym boju ginęli partyzanci z AK-NOW. Silny oddział AK [...] wycofał się prawie bez boju. Jedni i drudzy mieli tego samego wroga – Niemców, w których niewolę popadła ukochana przez wszystkich Polaków Ojczyzna. Daleko było jeszcze do wolności i samodzielności, ale niektórym wyżej postawionym w konspiracji ludziom znane już były pewne fakty. Inspektorowie okręgowi wiedzieli, że zgodnie z zawartym porozumieniem rządu i stronnictw politycznych na całej Białostocczyźnie władza administracyjna i polityczna wg tzw. klucza partyjnego została przyznana Stronnictwu Narodowemu. I ten przedwczesny fakt psuł krew niektórym mniej wyrobionym politycznie ludziom.”10

Autor zauważa, że bój w Czerwonym Borze nie był odosobnionym wypadkiem; były i inne, podobne.
Fakty, informacje pochodzące od uczestników bitwy, prowadzą do ponurych wniosków. Nie dosyć tego, że Niemcy, zaalarmowani pogróżkami kpt. „Jacka”, dużo wcześniej odkryli miejsce koncentracji11, c
co nie było trudne. Oto żołnierze NOW-AK rozkazem dowódcy zostali przymuszeni do podjęcia bitwy z wielokrotnie większymi (w przypadku całego zgrupowania w proporcji może 1:15) i doskonale uzbrojonymi siłami wroga, pomimo tego, że było sporo czasu na opuszczenie miejsca koncentracji: „No i dlaczego jeszcze oni nas trzymali? Toż tam można było rozejść się małymi grupami po 20 ludzi, rozejść po okolicznych zbożach i gdyby nawet w pościgu spotkali gdzieś jakoś grupkę 20 ludzi to zabiliby 4 --5 a nie 70-ciu. A czego oni nas trzymali to ja nie wiem.”12


IV. ROLA KPT. ANTONIEGO KOZŁOWSKIEGO PS. „BIAŁY” WEDŁUG DOWÓDZWA NOW-AK I NSZ.

Atak plutonu NSZ zapobiegł całkowitej klęsce oddziałów NOW-AK; zaangażował oddziały niemieckie, które dzięki temu nie mogły dokonać pełnego okrążenia żołnierzy NOW-AK.
Właśnie ten ważny epizod do pewnego czasu był w Łomżyńskiem sprawą znaną i niekwestionowaną. Wspominając bitwę, płk Mieczysław Grygorcewicz, Komendant Okręgu NOW-AK tak oto pisał: „Jak później stwierdzono, zabitych Niemców było stu, a to dlatego, że inny oddział pod dowództwem „Białego” niespodziewanie uderzył na tyły wojska niemieckiego i dzięki temu również nasz oddział z Czerwonego Boru wydostał się z kotła. Obóz w Czerwonym Borze został zdobyty przez Niemców.”13
I na tej wypowiedzi można poprzestać. Jest to opinia osoby kompetentnej, oparta na raporcie profesjonalnego wywiadu NOW. - Jednak obowiązywała procedura; ustalenie faktów było standardową(!) czynnością - zwłaszcza w obliczu podobnej klęski. (To zadziwiające, że badacze historii nie są świadomi tego faktu.) Dodajmy, że podobnej treści raport z zeznaniami uczestników i analizą sytuacji powstał także w II Odz. KP NSZ. Badaniem szczegółów bitwy osobiście zajmował się także por./kpt. „Grot”, który w rozmowach nieraz do sprawy wracał.

I taki oto był stan wiedzy nt. udziału kpt. „Białego”, znany mi niemal od dzieciństwa. O udziale w bitwie kpt. „Białego” pisał także kpt. Zb. Kulesza „Młot”:
W czasie tej bitwy na zewnątrz pierścienia okrążenia koło Szumowa przebywał z plutonem NSZ na zakonspirowanej kwaterze kapitan „Biały”. Słysząc odgłosy walki, zaatakował tylne szeregi niemieckiej kompanii, otwierając drogę odwrotu okrążonym partyzantom.”14
Już po latach o wyczynie oddziału kpt. „Białego” pisali też inni autorzy – uczestnicy bitwy i towarzysze broni. Pojawiły się całościowe opracowania, np. Anieli Malanowskiej15
Jednym z uczestników bitwy był Edward Daniszewski ps. „Jastrząb”, żołnierz zgrupowania zambrowskiego NOW-AK, a do tego autor szczegółowych wspomnień dotyczących bitwy. W swojej „Elegii o bitwie w Czerwonym Borze” uwiecznił także udział plutonu NSZ:
„”Biały” z grupą NSZ-u atakuje z boka,
Dostał serię z cekaemu, ginie w mgnieniu oka.”

Tylko dzięki atakowi oddziału NSZ, około 140 żołnierzom, w tym 50 rannym, udało się wyjść z okrążenia. Także ten fakt stał się solą w oku (tak jak przedtem sukces w uwolnieniu z rąk Gestapo 400 więźniów) politycznej konkurencji.


V. SPRAWA UDZIAŁU W BITWIE KPT. FRANCISZKA ŻEBROWSKIEGO PS. „WYD”.

1. Wspomnienia kpt. „Wyda

O rzekomym udziale kpt. „Wyda” w bitwie i jego współpracy z kpt. „Białym” dowiedziałem się dopiero w 2006 r. O ile pamiętam, otrzymałem też kopię fragmentu wspomnień kpt. „Wyda” z opisem wydarzenia. Już wtedy miałem różne wątpliwości, podsycone wiedzą przekazaną przez bliskich oraz przekłamaniami, na jakie natrafiłem w pracy Laszczkowskiego.16 Miary dopełniła pełna przeinaczeń i konfabulacji praca ks. Kossakowskiego.17 Wspomnieć tu należy także opracowanie Dariusza Syrnickiego „Bitwa w Czerwonym Borze” z 2018 r.18 Autor dokonał próby uporządkowania informacji nt. bitwy pod kątem udziału kpt. „Wyda” z AK. W biografii wymienia prace ww. autorów, a jednak w rozważaniach przytacza wspomnienia kpt. „Wyda”.
Próbując ustalić przebieg wydarzeń, porównywałem owe wspomnienia z relacjami innych uczestników bitwy. To wywołało wielką frustrację i wytworzyło przekonanie o tym, że zapiski kpt. „Wyda” w zasadniczy sposób różnią się od wspomnień i zeznań uczestników bitwy. Biorąc pod uwagę także inne materiały i świadectwa, doszedłem do wniosku, że mamy do czynienia z kolejną konfabulacją, o czym napisałem w mojej monografii („Nienawróceni”). Już po jej opublikowaniu natrafiłem na internetowe wydanie opracowania Mirosława Krassowskiego „Czerwony Bór”. Autor, który jest bratankiem jednego z poległych, żołnierza AK - szczegółowo analizuje relacje kilku uczestników walki, i tak oto podsumowuje swoje dociekania:
Uważne porównanie przedstawionych poniżej relacji: Ferdynanda Tokarzewskiego ps. „Kruk”, Jana Kossakowskiego ps. „Lech”, Władysława Brulińskiego ps. „Oskar”, Franciszka Żebrowskiego ps. „Wyd” z AK oraz Edwarda Daniszewskiego ps. „Jastrząb” z NOW i Lucjana Krajewskiego ps. „Mały” z Oddziału partyzanckiego NOW „Zagłoby” w zakresie dotyczącym szczegółów koncentracji, przebiegu walki oraz bitwy koło Olszewa, wskazuje na diametralnie odmienne relacjonowanie ich przebiegu wynikające z istotnie odmiennego przypisania funkcji poszczególnym oddziałom i żołnierzom z AK i NOW. W cytowanych relacjach zauważyć można także, że między oddziałami i członkami AK oraz NOW, mimo, że jedni i drudzy w wyniku akcji scalania weszli w skład jednej organizacji NOW - AK, w dalszym ciągu panowała rywalizacja, niechęć i antagonizmy.”19

W dalszej części autor przytacza wspomnienia kpt. „Wyda” i tak je podsumowuje:
Przedstawiona powyżej relacja [kpt. "Wyda" - KK] bezpośredniego uczestnika walk w dniu 23 czerwca w kompleksie lasów Czerwonego Boru, istotnie różni się w chronologii wydarzeń i działań zbrojnych, przede wszystkim od szczegółowej relacji Edwarda Daniszewskiego ps. "Jastrząb" prezentowanej w książce A. Malanowskiej. (1) Różnica czasu rozpoczęcia natarcia tyraliery niemieckiej na oddziały ugrupowania zambrowskiego na południe od toru kolejowego w tych relacjach wynosi około 5 godzin! W relacji "Wyda" walki rozpoczęły się przed południem około godziny 10-tej, to znaczy w czasie gdy według relacji Edwarda Daniszewskiego, oddziały zgrupowania zambrowskiego biorące udział w koncentracji były jeszcze w okolicy Giełczyna (około 5 kilometrów na północ od toru kolejowego) i szykowały się dopiero do wymarszu który nastąpił w południe! Sierżant Mieczysław Zaniewski ps. "Orzeł", uczestnik bitwy 23 czerwca 1944 roku w lipcu 2017 w trakcie bezpośredniej rozmowy, jednoznacznie potwierdził, że bitwa zgrupowania zambrowskiego (którego był członkiem) z tyralierą niemiecką rozpoczęła się w "godzinach popołudniowych" co nie potwierdza wersji opisanej przez "Wyda"(23).”20
Ja doszedłem do identycznych wniosków. Z istniejących materiałów próbowałem sklecić przebieg bitwy, ale ostatecznie dałem spokój.

2. Odsiecz i okoliczności śmierci kpt. „Białego”: Opis w konfrontacji z innymi źródłami.

Na tym nie koniec. Okazuje się, że ten rzekomo naoczny świadek, kpt. „Wyd” nie zna okoliczności śmierci kpt. "Białego". A przecież – wg jego opisu - tworzyli wspólne dowództwo i walczyli razem w niewielkiej odległości oraz komunikowali w trakcie działań, a wreszcie – razem się wycofywali. Napisał m.in.: "„Gorzej było z oddziałem „Białego”. W trakcie wycofywania się pada ranny oficer jego sztabu Tercjak z Łomży. Żołnierze zabierają rannego na zaimprowizowane nosze i unoszą z pola walki. Osłonę obejmuje sam kpt. „Biały”, spokojny i opanowany, z erkaemistą swego oddziału. Niemcy znów kładą ogień moździerzy na tyły naszych oddziałów. Pada śmiertelnie ranny kpt. "Biały". Jego żołnierze porywają swego lubianego d-cę i unoszą na tyły już tylko jego zwłoki. Tak zginął kpt. Kozłowski Antoni ps."Biały"." 21
- A przecież nie tak zginął kpt. "Biały"(!), o czym było ogólnie wiadomo. Wg kpt. „Grota” dostał serię z karabinu maszynowego: „
Padł ścięty serią stockesa.” Także uczestnik bitwy Edward Daniszewski w swojej „Elegii o bitwie w Czerwonym Borze” pisze: „Dostał serię z cekaemu. Ginie w mgnieniu oka.” ... A więc nie były to moździerze.

Kolejnym faktem jest, że żołnierze NSZ wcale nie „porwali ciała” swojego dowódcy, bowiem kontratak Niemców na to nie pozwolił. Cały teren wraz z rannym(!) kpt. „Białym” zajęli Niemcy:
Kpt. „Młot” wspominał: „nawet Niemcy dobijając kilkudziesięciu rannych partyzantów pozostałych na placu boju, dowiedzieli się i odnaleźli ciało „Białego”.22 To oni zorganizowali (bądź tylko zarządzili) pochówek poległych i zamordowanych - dobitych. Tak więc kpt. „Biały” początkowo trafił do zbiorowej mogiły. Bracia z innymi żołnierzami ekshumowali ciała Antoniego oraz L.Sykuta i P. Wagnera. Było to trudne, bo zwłoki uległy dekompozycji. W identyfikacji zwłok „Białego” pomogła pewna okoliczność: Wg kpt. „Grota”, „Antoś tej nocy [przed bitwą - KK] wymienił u chłopa swoje spodnie na parcianki, dostał za nie od gospodarza parę dobrych granatów... (...)Przenoszono ich na cmentarz z pola bitwy ukradkiem. Tylko te parcianki mówiły, że to jest „Biały” ... brat tego „bandyty”.”23

W pracy Krasowskiego zamieszczona jest także wypowiedź na temat ekshumacji:
"W dwa czy trzy dni po tej bitwie grupa pod d-twem "Ewarysta" czy "Graba" w której ja byłem, udaliśmy się pod wieś Olszewo. Pracowaliśmy całą noc przy odkopywaniu grobu i identyfikowaniu poległych w tej bitwie. Był to duży grób o wymiarach 5 x 15 x 1,5 metra. [Aby uniemożliwić ewent. identyfikację - dop. mój, KK -] Ciała pomordowanych były dobijane kulami "dum-dum", bez odzieży w bezładzie zostały wrzucone do grobu. Brałem bezpośredni udział w wydobywaniu i identyfikowaniu zwłok. Tylko jeden z poległych żołnierzy był w butach tzw. "oficerkach", których nie mogli zdjąć Niemcy ponieważ miał opuchnięte nogi. Był to Marian Sienicki ze wsi Koty mój kolega z gimnazjum. Rozpoznawaliśmy poległych po znalezionych przedmiotach ponieważ w czasie upałów ciała były zdeformowane a głowy roztrzaskane."24

Dziwne doprawdy, że kpt. „Wyd” – bezpośredni świadek zdarzenia - nie wiedział nic o losie kpt. „Białego”(?!); pomimo tego, że połączone oddziały wycofywały się razem: „oba oddziały wycofują się i będąc już poza zasięgiem niemieckiego ostrzału, rozdzielają się w okolicach Sierzput.” (- jak zauważa Syrnicki na podstawie wspomnień kpt. „Wyda”)...
Nietrudno jest sobie wyobrazić, że żołnierze byli poruszeni śmiercią popularnego, a nawet kochanego przez nich komendanta. Nie mówili na ten temat, a szczególnie w sytuacji, gdy przenosili – bo taką informację podaje kpt. „Wyd” – jego zwłoki?... Trudno w to uwierzyć.

3. Kiedy nastąpił atak oddziału NSZ?

Z opisu kpt. „Wyda” wynika, że jego oddział razem z grupą kpt. „Białego” (usytuowaną na pozycji wysuniętej) ostrzeliwał Niemców posuwających się wzdłuż skraju lasu. Tak oto opisuje ten moment: „Zgrupowanie rejonu Szczepankowa i oddziały NSZ kpt „Białego”, ukryte w cyplu wysokopiennego lasu koło wsi Marki- na pozycjach, zostały wyminięte przez Niemców, którzy ostrzeliwując lizjerę lasu, do lasu nie weszli, lecz skrajem lasu posuwali się w kierunku walki około wsi Olszewo. Wtedy w porozumieniu z kpt „Białym” uzgodniliśmy uderzenie z flanki na wroga. Na mój rozkaz oddziały nasze otworzyły ogień do wroga, który już nas wyminął i posuwał się w kierunku walki/…/”.

Wg D. Syrnickiego: „Powyżej torów „Biały” i „Wyd” walcząc z jedną grupą Niemców oraz widząc zbliżających się żołnierzy z pociągu, w obliczu kończącej się amunicji, podejmują decyzję o wycofaniu się.” „Wyd” wspomina: „Zapada decyzja odwrotu w kierunku, gdzie nie ma Niemców, na wieś Lemiesze i Sierzputy. Już są ranni i zabici, a w szczególności w oddziale NSZ, który był wysunięty bliżej torów kolejowych. Kpt „Biały” oświadcza, że on będzie ubezpieczał odwrót, bo ma jeszcze kilka magazynków pełnych do swych trzech erkaemów. Zarządzam skokami odwrót.
Natarcie od strony torów przybiera na sile. Niemcy przypuszczają gwałtowny atak na przygotowujących się do odwrotu partyzantów. Całość uderzenia przyjmuje na siebie kpt. „Biały” , który ginie wraz z najbliższymi podkomendnymi z obstawy: Leonem Sykutem ps. ”Sokół” i Piotrem Wagnerem ps. ”Lis”; Roman Tercjak ps. „Romek” zostaje ciężko ranny. Ppor. „Wyd” podaje: „Gorzej było z oddziałem „Białego”. W trakcie wycofywania się pada ranny oficer jego sztabu Tercjak z Łomży. Żołnierze zabierają rannego na zaimprowizowane nosze i unoszą z pola walki. Osłonę obejmuje sam kpt. „Biały”, spokojny i opanowany, z erkaemistą swego oddziału. Niemcy znów kładą ogień moździerzy na tyły naszych oddziałów. Pada śmiertelnie ranny kpt. „Biały”. Jego żołnierze porywają swego lubianego d-cę i unoszą na tyły już tylko jego zwłoki. Tak zginął kpt. Kozłowski Antoni ps. „Biały”. Oddał życie za Ojczyznę, jak setki i tysiące innych Polaków i Polek.”

Z kolei wg kpt. „Grota” oraz kpt. „Młota”, no i opowieści, które wysłuchałem, kpt. „Biały” zginął „prowadząc atak” na Niemców, a nie zabezpieczając odwrót ppor. „Wyda”. W taki sposób przerwany został niemiecki pierścień, okrążający oddziały NOW. Dzięki temu, części z nich udało się wyrwać z okrążenia! Kpt. „Grot” wspominał: „Mówią, że prowadził atak jak pijany. Miał postrzał już w pierwszej chwili. I szedł. Sykut i Wagner do końca z nim.”25 Dlatego inny niż w wersji „Wyda”, był też przebieg jego akcji, polegającej na ataku, czyli „gwałtownym uderzeniu na przeciwnika i posuwaniu się w głąb jego ugrupowania”. - Przecież kpt. „Biały” – tak jak i ludzie kpt. „Wyda” – mógł atakować tylko z ukrycia. Szybko rozpoczął się kontratak oddziałów niemieckich.

4. Inne wątpliwości: liczebność oddziału kpt. „Białego” vs. „połączone oddziały”, sprawa poległych i rannych.

Uczestnicy twierdzili, że rozpętało się istne piekło... I dlatego z 60-cio osobowego oddziału NSZ wielu żołnierzy odniosło rany, w tym trzy śmiertelne. Cały oddział poniósł przykre konsekwencje – został rozbity do tego stopnia, że wg świadectw z tamtego okresu, nawet zaszła potrzeba „odtworzenia oddziału”26. Taka była wiedza nt. następstw bitwy.
Jakimś cudem zły los jednak ominął podkomendnych kpt. „Wyda”, którzy walczyli tuż obok, niemal ramię w ramię... Wyszli z tego niemal bez szwanku.

Jest także problem z liczebnością oddziałów. Wg ustaleń Syrnickiego (na podstawie wspomnień "Wyda"), "połączone oddziały "Białego" i "Wyda" [liczyły] około 50-60 ludzi,". (Prawdą jest, że L. Grabowski pisze, że oddział „Białego” liczył 30. osób, ale wiadomo też, że stan osobowy został powiększony w związku z akcją AK.) A tymczasem wg wspomnień kpt. „Młota” (człowieka, wg świadków obdarzonego „doskonałą pamięcią”), pluton NSZ liczył ok. 60 osób, o czym i ja przedtem wiedziałem. Do oddziału dołączyło wielu żołnierzy, którzy na okoliczność poważnej akcji wzmocnili szeregi stałych uczestników mniejszej grupy. Jednym z nich był np. ppor. I. Ramotowski ps. „Wawer”, który w bitwie został ranny.

5. Wnioski.

Biorąc pod uwagę powyższe fakty, nie mam wątpliwości, że wspomnienia kpt. "Wyda" były pisane z myślą o usprawiedliwieniu i rozgrzeszeniu dowództwa AK, a przy tej okazji i sobie wyznaczył skromną rolę.
Dodajmy w tym miejscu, że z całą pewnością udział kpt. „Wyda” byłby zauważony przez stronę akowską zaraz po bitwie, tak aktywną w usprawiedliwianiu kpt. „Jacka”, chociażby poprzez przypisywanie sobie udziału w odwróceniu uwagi (- pomocy okrążonym), a wreszcie - odsieczy.

Zauważmy, że domniemany udział grupy AK wśród idących na odsiecz żołnierzom zgrupowania wnosi nową jakość do całej sprawy. Oczywistą jest rzeczą, że gdyby takie zdarzenie miało miejsce, to – w atmosferze oskarżeń i wielkiego rozgoryczenia, jakie po bitwie zapanowało w szeregach NOW-AK i NSZ – udział oddziału AK w odsieczy miałby duże znaczenie w postrzeganiu roli AK w wydarzeniu.
Mam świadomość, że swoje wspomnienia kpt. „Wyd” pisał, będąc już w starszym wieku. A jednak odróżniają się od reszty podobnych wspomnień ilością nieprawdopodobnych pomyłek; zbyt często mija się z prawdą. Tam po prostu niemal wszystko się nie zgadza i wywołuje konsternację, a do tego - duże uczucie przykrości.
Wg moich obserwacji – poza znanym z konfabulacji ks. Kossakowskim - nikt z uczestników bitwy (także ze strony akowskiej) i historyków wcześniejszego okresu nie wspomniał nawet o udziale grupy AK pod dowództwem kpt. „Wyda”. Taka informacja nie pojawiła się we wcześniejszych tekstach źródłowych.


VI. ROZWIĄZANIE KONFLIKTU POMIĘDZY OBU NURTAMI PODZIEMIA

Jak wspominałem w mojej publikacji, piszący o historii – uczestnicy i historycy AK w Białostockiem przyjęli błędną taktykę. Tuszowanie przestępstwa popełnionego przez oficera AK prowadzi do fałszowania historii, co jest rzeczą karygodną. Skoro tak walczą o honor organizacji, to powinni też działać tylko w sposób honorowy i rzetelny. A tymczasem zabiegi jakich dokonują, ośmieszają nie tylko ich samych, ale – przez asocjację – szkodzą sprawie, której rzekomo służą.

Wiadomo bowiem, że chodzi o dwie bratnie organizacje, powiązane przynależnością wielu żołnierzy AK do przedwojennego SN, więzami rodzinnymi i przyjacielskimi, a wreszcie wspólną walką wielu żołnierzy w szeregach obu organizacji. Dlatego w żadnym przypadku niegodziwość jednostek – w istocie wyjątków – nie powinna dzielić pamięci i uwłaczać dobremu imieniu obu nurtów podziemia, a wreszcie – braterstwu broni.
Mam tu na myśli także moich bliskich, którzy walczyli i działali w szeregach obu organizacji. Tak było z moją śp. Matką i jej rodzeństwem oraz krewnymi i przyjaciółmi.

A tymczasem, kiedy już kilkanaście lat temu przygotowywałem polemiczny tekst, dotyczący b. krzywdzącej Podziemie Narodowe pracy dr. Poleszaka, zauważyłem, że nie tylko propaganda UBP (co jest naturalne), ale szczególnie wypowiedzi niektórych członków AK/AKO/WiN – w odbiorze ogółu wiarygodne - szargają dobre imię żołnierzy NSZ/NZW, kreując czarną legendę Podziemia Narodowego. Moja polemika spotkała się z ostracyzmem, a mnie oskarżono o złe intencje i nienawiść do AK. Wywołało to we mnie uczucie dużej przykrości. A przecież posługiwałem się dowodami, a zastrzeżenia dotyczyły sytuacji wynikających z uwarunkowań obiektywnych.

Tym bardziej uważam, że powrót do historii opartej na faktach jest warunkiem prawdziwego pojednania obu nurtów podziemia.


VII. PRZYPISY:

1 Rozdział napisany na podstawie informacji zebranych w mojej pracy: Konrad Kozłowski, Nienawróceni, Anhelli PROJECT 2019, s. 122-129.
2 Ibidem, s. 134.
3 Ibidem, s. 348.
4 K. Sychowicz, Czerwony Bór 1944. Łomża 2004. https://www.4lomza.pl/index.php?wiad=36014
5 Nienawróceni, op. cit., s. 348.
6 Wspomnienia kpt. „Wyda”. Posiadam odbitkę tekstu.
7 W. Krassowski, Czerwony Bór 1944. „LEŚNY” - ŻYCIE, WALKA, ŚMIERĆ. s. (89) 93-94.  http://www.krassowski.pl/Aleksander-Krassowski-Lesny.pdf
8 Krassowski, op. cit., s. 111.
9 Nienawróceni, op. cit., s. 125.
10 Ibidem, s. 129.
11 Krassowski, op. cit., s. (59).
12 Ibidem, s. (89) 93.
13 Nienawróceni, op. cit., s. 130.
14 Ibidem, s. 124.
15 A. Malanowska, Z dziejów walk z okupantami w powiecie zambrowskim w latach 1939-1945, Warszawa, Rytm 2003.
16 M. Laszczkowski, Ziemia Łomżyńska w latach wojny i okupacji 1939 – 1945, W-wa 2003.
17 Ks. St. Kossakowski, Byłem adiutantem „Mścisława”, Rajgród 1999.
18 D. Syrnicki, „Bitwa w Czerwonym Borze” z 2018 r. 
 https://4lomza.pl/index.php?wiad=39408&fbclid=IwAR1xU5c8lTRb5WVS3lGLWTfm1z4Po5Fys9bOiB78OOB-7wpBZgKQInlXu8w
19 Krassowski, op. cit., s. (78) - 81.
20 Ibidem, s. (87). W ostatniej wersji brak jest tego komentarza.
21 Ibidem, s. 86.
22 Nienawróceni, op. cit., s. 124.
23 Ibidem, s. 348.
24 Krassowski, op. cit., s. (43) - 44.
25 Nienawróceni, op. cit., s 124.
26 Sł. Poleszak, Konspiracja i opór społeczny w Polsce 1944-1956. Słownik biograficzny, Tom. I, IPN 2002


VIII. BIBLIOGRAFIA:

1. Konrad Kozłowski, Nienawróceni, Anhelli PROJECT 2019.

2. Mirosław Krassowski, Czerwony Bór. „Leśny” – życie, walka, śmierć. Internet. Olsztyn 2019. http://www.krassowski.pl/Aleksander-Krassowski-Lesny.pdf

3. Mieczysław Laszczkowski, Ziemia Łomżyńska w latach walki i okupacji 1939-1945, W-wa 2003.

4. Aniela Malanowska, Z dziejów walk z okupantami w powiecie zambrowskim w latach 1939-1945, Warszawa, Rytm 2003.
5. Krzysztof Sychowicz, Czerwony Bór 1944. Łomża 2004.
https://www.4lomza.pl/index.php?wiad=36014
6, Dariusz Syrnicki, Bitwa w Czerwonym Borze,
https://4lomza.pl/index.php?wiad=39408&fbclid=IwAR1xU5c8lTRb5WVS3lGLWTfm1z4Po5Fys9bOiB78OOB-7wpBZgKQInlXu8w

Komentarze